Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-04-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2550 |
Hela mawiała o swojej siostrze tak:
- Ta Stefa to istna dziwaczka! W dodatku uparta, jak osioł! Zawsze taka była, nie tylko po obozie. Za mąż nie poszła i teraz sama jak palec. Tylko do księdza biega sprzątać - za darmo! Dorabia go, dorabia, a sama byle co zje, nic sobie nie kupi... Dziwaczka!
Przyszła Stefa w odwiedziny, usiadła tam gdzie zwykle - w kącie kuchni na starym krześle. A Hela zaczyna zachwalać zalety nowej automatycznej pralki: - Zobacz, Stefcia, jaka, to dobra rzecz! Nie to co `Frania`. Sama upierze, w trzech wodach wypłucze, wykrochmali... Wyżymać nie trzeba, bo tak odwiruje, że bielizna prawie sucha!
Stefania coraz bardziej wydyma policzki zaczerwienione wzburzeniem:
- A co ty mi, Hela opowiadasz?! Masz mnie za głupią!? Tere fere: „sama pierze, płucze, wykręca..!` Niby to ona - człowiek - swój rozum ma?!
Hela nie wytrzymała:
- Z tobą, Stefa, to nawet się nie da po ludzku porozmawiać! Dziwaczka i w dodatku zacofana! Echhh...
I tu dyplomatycznie zmienia temat. Grzebie w kredensie i wyjmuje torebkę ulubionej przyprawy do potraw.
- Zobacz, ja zawsze tej przyprawy używam do doprawienia gulaszu. Mówię ci - z nią zupełnie inny smak, pikantny. I zapach, aż jeść się chce.
Stefcia z zaciekawieniem sięga po papierowe opakowanie, a zaraz potem po swoją torebkę i wyjmuje z niej okulary w rogowej oprawie. Zakłada je z namaszczeniem na nos, choć na nim już jedna para szkieł wygodnie sobie siedzi.
- I po co ci, Stefcia, dwie pary tych okularów? Poszłabyś do okulisty, wypisałby ci nowe, mocniejsze i lepiej byś widziała! I w jednych chodziła...
- A co ty mnie, Hela, pouczasz?! Ja tam swoje wiem: Co dwoje, to nie jedne! O!
Mrużąc oczy zza tego szczególnego optycznego przyrządu, czyta:
- „Przyprawa węgierska” - Oo! Zagraniczna, no to musi być dobra!
Obróciła opakowanie w dłoniach. Z tyłu widnieje logo producenta: „Winiary”.
- O, masz! Nawet „wymiary” podali!
- Ech, Stefa, Stefa! Z tobą, to istny koniec świata!
Ale świat wcale się nie skończył; popłynął dalej swoim tempem, nie bacząc na kolejne kwestie dialogu. O nich jednak kiedy indziej. Teraz biegnę doprawić gulasz, a potem nastawić pranie, bo moja pralka jest co prawda inteligentna, ale nie na tyle, by brudne rzeczy posortować i dobrać właściwy program. Może kiedyś i w tym mnie nowy model wyręczy? Kto wie?
oceny: bezbłędne / znakomite
Czytając tekst, mimo woli odtwarzam Jej quasi Stefową historię. Opowiadał bowiem Pleban, iż wszyscy - lub prawie wszyscy - z jego Rodziny ogromnie się martwili o starość niezamężnej, choć nikomu nie narzucającej się sobą, starszej pani, która pewnego razu zdrzemnęła się w fotelu, by przejść niepostrzeżenie do Wieczności...
:)))