Przejdź do komentarzyszczęśliwe świnie, które nigdy nie zobaczą nieba
Tekst 125 z 213 ze zbioru: międzyczas
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2018-05-09
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1754

po drzewach skarlałych wspina sie

cieplejsza pora roku. przez zimne blizny

przeciska stwardniałe miazgi niepowodzeń.

gdyby wcisnąć w nią krwawe życie

mogłaby zostać dziwką.

piątą porą kurewskich zmagań

z wszechobecnym ociepleniem.


skanuje nieobyczajne dygresje

i widać że ucieka z niej skrywana

lubieżność, a pod płaszczykiem mentalnego

dzielenia sie upudrowaną moralnością,

stękają miarowo jej przekrwione pośladki,

napakowane niedosytem.


niewiosenne soki nabrzmiałe niedotykaniem,

pękają od słów nieprawdziwej pomyślności,

gotowe dać dupy byle podmuchowi wiatru.

wystarczy kawałek nieba i plasterek słońca,

a może tylko ściana, żeby nie mogła uciec

przed tym, co lubi najbardziej.



https://youtu.be/yVhkJxgWjz0

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Mięsista, krwista męska zbuntowana liryka w stylu "jechał go sęk", "po bandzie" i "w mordę jeża kolczastego".

Podobnie jak pewna celebrytka ja to kupuję.

Na pniu
avatar
Też kupuję :p
avatar
Wbrew tytułowi wiersza są w naszym świecie także inne, wyzwolone superowe świnie z wolnego wybiegu, które codziennie - nawet zimą - widują lepsze plasterki także lepszego słońca, i ich życiowe szczęście nie ma granic.

Ps. I jak to możliwe, że pod utworami dwóch tak różnych Poetów już kolejny raz marudzę o tych tak mało poetyckich i - jak widzimy - wszędobylskich stworach??
© 2010-2016 by Creative Media
×