Tekst 56 z 139 ze zbioru: Liryki rzucone na porywisty wiatr
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-09-18 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2387 |
Syczy karlica; jej żmijowy język
drży, niczym prądem porażone tkanki
Laleczki voodoo tuli jak kochanki
aby im lubieżnie wbijać szpilki w trzewia
Nie widzi, ociemniała, z bielmem na źrenicach
że igły nie uleczą przybierania żółci
Ta strawi nosicielkę, pochłonie jak gąbka
nieświadomą w swej furii
faktu ubywania
jej samej - tak maluczkiej
z pretensjami wzrostu
Karlica, czyli Zawiść karmiona toksycznym
samobójczym wysiękiem, śni o piedestale
na który ją wyniosą, aby nazwać wielką
Kiedy lalki zakłuwa, na nie zrzuca żale
i klątwy za deficyt, za miłość, tę własną
a więc niepodzielną w jej przyciasnym sercu -
w niedometrażu klitki - w klatce
pełnej cierni
oceny: bezbłędne / znakomite
Czytałem ten wiersz również na beju, pod tym samym tytułem. Jestem zarejestrowany na beju chociaż rzadko tam bywam.
Czytałem wszystkie komentarze na beju pod wierszem "karlica" i nie mogłem uwolnić się od przekonania, że uderz w stół, a nożyce się odezwą…
no i się odezwały. Jak przeczytałem, to mnie drugi raz zatkało. Wiersz okazał się strzałem w dychę.
Pozdrawiam… drągal z beja :)
Co mam dodać, Sir? Skoro tam czytałeś, to wszystko jasne. :)
Dzieki za komentarz i jeśli mogę prosić, podrzuc nick, którym tam się posługujesz, abym z rewizytą mogła... :)
oceny: bezbłędne / znakomite
skarla = karłowaci
do mikropostaci