Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-02-25 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 981 |
1.
Dźwig użyczył swego stalowego ramienia ptakom.
Obudzone nie wiedziały gdzie porzuciły swoje gniazda. Zimna konstrukcja splecionych inżynierską ideą wzorem na siłę udźwigu przegrała ze szmerem skrzydeł. Szeptem piór upadających w dół, dźwigających miernotę, pustkę, płytkość przybierającą z piórkowej, wagę ciężką i cięższą!
Ptaki, bezsilne Anioły, lustro słońca pociemniałe ze wstydu przed świtem niedzieli. Słaby dźwig, kruchę ramię jak dno szarlotki, w oparach iluzji balkony świata gniazdami, pióra kompasem.
2.
Niebo jak pas bezpieczeństwa dla alpinisty. Opasana nim w kolorze indygo czułam się bezpieczna. Joe był tuż obok, sączył mi do płuc amplitudę drgań w kolorze tęczy. Uszy moje oddychając świeżymi strumieniami powietrza, dostarczanymi trzepotem ptasich skrzydeł, dały mi prawo do zmian. Chcę latać - nie chodzić.
Słucham płucami, widzę dziurkami sera zamontowanymi w mym nosie. Ciemnota.
Dotykam oczyma jak ślepiec masażysta.
Czuję wszystkich, czyli nikogo. Ptaki na dźwigu odleciały.
Nic.