Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2019-05-20 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1416 |
ten ból ma specyficzną nazwę
język od niej mechacieje
przeciera się na kantach
odnoszę (głupię, naiwnota!) wrażenie, że
pasożyty, wewnątrz przezroczystych rakiet
okrążają cały ustrój, od wewnątrz
(kreskówka mi się tworzy
z hipohondryckich majaków
komiks o rycerzach eposujących
na wzgórzach Somatii)
zwiedzanina, co by tu zbrzydzić i deegaltować
może blizny, miecze, trema i heroiny?
a wziąć by to, podnieść
(choć i tak jest dosyć podniosłe)
zalać żółtym, niech szumuje z ust
(pocałunki zwracane gwałtownie i hurtowo
popłynęłyby z bulgotem, powstałaby Śliniagara)
a wystrzyknąć by z niego - myślą, toczyciele -
obrazy kobiet. nawet te w ramach
(będzie ciężko, jeszcze policzki się rozpękną
ukruszy ostatni perłowy ząb), zamazać
wspomnienia randek. niech rośnie
od nowa, w białej piwnicy
między pustakami
jaskińce wygnitej w spoinie
uczy się turpicynizmu, samotności
pamięta tylko chlor, drogę do magla
nutki, z których da się zaśpiewać
melodyjkę-obraz:
płótno w szklanym naczyniu
oceny: bezbłędne / znakomite
...odnoszę (głupieję, naiwnota!) wrażenie...
/i nieco niżej/
(kreskówka mi się tworzy
z hipochondryckich majaków...)
(cytuję z pamięci)
To świat - samołówka...
... i pytanie, na co Matki naszej walecznej te w Chaosie lata starań, zarwane noce, wyrzeczenia, ta Ojca dzielnego charówa od świtu po zmierzch??
Turpizm (a nawet turpicynizm - patrz ostatnia strofa) - to tej apoteozy fascynującego świata antonim=skrajne przeciwieństwo; nienawistna, skostniała, wiecznie w kirze ciemności zmarzlina tamtej strony Księżyca - jego /turpizmu/ rozpoznawalnym godłem.
Quod libet: jedni rybki, inni grzybki (te psychodeliczne zwłaszcza)