Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-12 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1102 |
Mudrow łgał, jak najęty. O tej rozmowie wiedzieli tylko on - i Rozołowicz. Ale następnego dnia żołnierze owinęli pnie wszystkich drzew na naszym placu spacerowym drutem kolczastym. I wszystko już było jasne. Do petlurowca już wcześniej odnosiliśmy się z dużą rezerwą, teraz mieliśmy pewność.
Korespondencja z jeńcami z frontu stała się jeszcze bardziej intensywna, gdyż system naszej łączności bardzo szczegółowo wypracował nasz trzyosobowy dział dowodzenia. Pytań była masa po obu stronach naszej zamurowanej ściany. Internowanych interesowało przede wszystkim zdanie generałów na temat sytuacji wojennej, ocena bieżących wydarzeń oraz prognozy na przyszłość. Tamci zaś chcieli dowiedzieć się wszystkiego o naszym obozie, poznać nastroje żołnierzy wulzburgskiego garnizonu, liczbę wartowników i kulomiotów, poznać historię podjętych ucieczek. Generałowie przekazywali nam wycięte z niemieckich gazet mapy frontów z własnym do nich komentarzem, komunikaty hitlerowskie, opatrzone ich fachowymi wyjaśnieniami, plotki, zasłyszane od wermachtowców i od mieszkańców Weisenburga. Wszystkie nasze pytania i wyjaśnienia pisaliśmy drukowanymi literami na wąskich paseczkach papieru, po czym zwijaliśmy to w ruloniki podobne do papierosa. Wkładaliśmy je w specjalnie przewiercone do tego celu wybrane na placu kamienie w określonych miejscach. Zaufany człowiek podnosił je później w czasie spacerów.
Oficerowie nasi jako wysoko wykształceni wojskowi specjaliści dawali nam pełną analizę otrzymywanych od Niemców wiadomości, wyjaśniali perspektywy przyszłego rozwoju działań wojennych i swoje własne przedstawienie tego, co działo się w obozie. Ich odpowiedź na nasze pytania otrzymywaliśmy w ten sam sposób. Potem to kopiowaliśmy i na wspólnych spacerach przekazywaliśmy Polakom z pierwszego piętra oraz poza nasz zamek wszystkim jeńcom okolicznych obozów, słowem wszystkim tym, którzy łaknęli prawdy o tym, co się wokół nas wyprawiało, i z utęsknieniem czekali na zwycięstwo Armii Czerwonej.
Wkrótce też dowiedzieliśmy się, że za naszą ścianą powstała organizacja partyjna pod dowodzeniem gen. Muzycienko, a po nim, kiedy do obozu trafił ranny na froncie gen. Łukin (amputowano mu nogę), kierownictwo w podziemiu przejął właśnie on.