Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-10-07 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1015 |
W swoich tajnie przesyłanych nam liścikach Własow zapewniał: *Jak tylko wywieziecie mnie na odległość 70 km od twierdzy, już następnego dnia będziemy w domu. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć. Wszystkiego dowiecie się później...*
Wreszcie plan jego ucieczki został zatwierdzony przez obie nasze podziemne organizacje, i marynarze przystąpili do jego realizacji. Zbierano zapasy żywności, wszystkich uciekinierów zaopatrzono w zegarki, zdobyto w mieście mapę samochodową całego regionu, namagnesowano też igły w samorobnych prowizorycznych kompasach. Gudimow i Swirin każdego dnia nadpiłowywali kratę w oknie wc; po każdym takim kolejnym *seansie* zawsze zacierali oni wszelkie ślady jej uszkodzenia. Przez wiele godzin przeprowadzano także obserwacje życia i zachowań wermachtowców naszego garnizonu. Nie wolno było przeoczyć żadnego najmniejszego drobiazgu. Sprzedano również na mieście coś niecoś z naszych prywatnych, ukrytych przed strażnikami cenności i w ten sposób zaopatrzono uciekinierów w pieniądze.
Skąd jednak wykombinować cywilne ubrania? Pomogły dorobione klucze Swirina. Nasi *specjaliści* dzięki nim dotarli do magazynu, gdzie Koller przechowywał odebrane nam już pierwszego dnia pobytu nasze rzeczy osobiste. Wybór był bogaty. Znaleziono wszystko, co było konieczne: mekintosze, kapelusze, eleganckie buty, garnitury, koszule, krawaty... Teraz, kiedy chłopaki opuszczą zamek, na oko w niczym nie będą się różnić od Niemców.
W środku sierpnia ustaliła się sucha i ciepła pogoda z ciemnymi nocami. Zadecydowano, że ucieczka nastąpi w dniu, kiedy u bramy więziennej będzie dyżurował Horek - malutki, chciwy i leniwy żołnierz. Już kilka razy, kryjąc się przed okiem swoich kompanów, za taniochę kupował od marynarzy i od naszych Żydów co lepsze rzeczy. W tym czasie, kiedy nasi uciekinierzy będą schodzić po linie z ubikacji, Misza Edelmanis miał przez swoje okno, wychodzące na drugą stronę więzienia, nawiązać z tym Horkiem rozmowę i zaproponować mu jakiś kolejny geszeft. Przez jakiś moment miało to odwrócić jego uwagę i przytrzymać go pod celą Miszy. Wszystko było gotowe i solidnie rozpracowane. Datę ucieczki wyznaczono na 11 sierpnia 1944 r.
W jej przeddzień przyszedł do mnie do celi Szuliepnikow i, odprowadziwszy mnie na stronę, cicho powiedział:
- Ano, żegnajcie. O północy idziemy...
Objąłem go i krzepko w milczeniu uściskałem mu dłoń. Wszystko rozumiało się samo bez żadnych dodatkowych słów.
oceny: bezbłędne / znakomite
Ucieczka musi się udać... (?)