Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-11-15 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1073 |
Nie mając o tym wszystkim nawet zielonego bladego fioletowego pojęcia, właśnie schodziłam ze schodów w klatce *C* i myślałam:
*Hrabina? Jaka hrabina? Chyba się gościu od samego rana przy sobocie napił...*
Kiedy dotarłam pod wskazany numer na klatce *D*, na tabliczce na drzwiach przeczytałam ANIELA STRZELECKA.
- Puk! Puk!
Cisza.
- Puk! Puk! Pani Anielo, proszę otworzyć! Przyniosłam pani zakupy...
Drzwi otworzyła... Bogu Najwyższemu dziękować!.. moja w jasnym, wyraźnie przybrudzonym szlafroku i z papilotami na głowie starsza pani. Dla mnie wtedy była nawet nie babcią, a bardzo leciwą bezzębną staruszką na oko grubo po 80-tce.
- Przepraszam, że miała pani ze mną tyle kłopotu... Ale proszę tak nie stać w drzwiach, niech pani wejdzie, zapraszam! Miałam pilny telefon od bratanka mojego śp. męża z Paryża, dlatego tak szybko zniknęłam z balkonu... Przepraszam panią serdecznie! Proszę wejść do środka. Razem zjemy śniadanie. Właśnie ugotowałam zupę mleczną; we dwie zjada się to z większym apetytem! Będzie mi bardzo miło! Proszę do środka...
Próbowałam się jakoś z tego wykręcić, coś tam gadałam, że śpieszno mi do biblioteki, ale babunia kurczowo schwyciła nie za zakupy, a za moją spódnicę - i nolens volens tak przymuszona poszłam za nią, i klamka zapadła. Weszłam do przedpokoju.
- Proszę usiąść przy stoliczku. Jak pani na imię?
- Emilka.
- Czemu ma pani mokre włosy? Jest dzisiaj słońce...
- Właśnie wracam z pływalni.
- Tam pani pracuje? To się dobrze składa, że zjemy razem śniadanie. Przynajmniej pani u mnie się wysuszy...
- Nie. Jestem studentką. Co sobotę jeździmy z Oliwy tutaj na zajęcia na basenie.
- A co pani studiuje?
- Jestem na filologii rosyjskiej.
- Tak? To wspa-nia-le! Mój brat studiował w Sankt Petersburgu! Bo ja właśnie...
Staruszka przeprosiła w tym momencie i żwawo pobiegła do kuchni, skąd słychać było, jak nalewa coś do talerzy, wyciąga szufladę i stuka sztućcami.
Rozejrzałam się po przedpokoju. Vis-a-vis mnie na ścianie wisiał ogromny olejny portret z piękną młodą kobietą naturalnej wielkości. Ubrana w stylowe szaty z czasów fin de siecle`u, siedząc w niedbałej pozie na jakimś wspaniałym fotelu, z cieniem uśmiechu na jasnej twarzy... patrzyła mi prosto w oczy... Wrażenie piorunujące! Ona mnie widziała!
- To pani?
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite