Tekst 26 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-03-22 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1089 |
Zobaczyłem pana Stodołę, szedł z Dżudżą. Jak zawsze byłem nieumyty, przez to może mniej przystojny, ale naprawdę, czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Na nierównym boisku rosła trawa. Drużyna składała się z pielęgniarek, o co nie miałam pretensji. Zjadłem trochę sera.
Stodoła w kitlu podszedł bliżej, przedstawił się. Dżudża przyglądała mu się. Wiedziałem kim są. I znowu sięgnąłem po ser. Powiał wiatr.
oceny: bezbłędne / znakomite
W końcu miałam czy zjadłem?
Czy to ma być dytyramb LGBT plus quer w poprzek wzdłuż?
Dionizos ze śmiechu kisi się w beczce, jak ogórek małosolny.
No wiesz, absurdeska, ale nie tak głupio absurdalna.
Arcydzieło, toto nie jest. Widzę, że pisanie przychodzi Ci coraz trudniej.
oceny: bezbłędne / znakomite
ludziom się nie nudzą;
kto to czyta, oczko zmruży -
czas się mniej mu dłuży.
Jak tu żyć bez sera,
panie prezydencie,
kiedy ta cholera
już jest na zakręcie??
tymczasem, czym zalatuje stodoła i spocona wczorajsza dżudża, każdy wie z daleka