Tekst 90 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 779 |
Zastanawiałem się, czy są martwi. Wszystko wskazywało na to, że tak. Ale to były tylko pozory. Wczołgałem się pod blat baru. Nawiasem mówiąc był prawie całkiem spróchniały. Ledwo się trzymał na nogach. Gdy go badałem, mocno się chwiał. Z tej perspektywy dostrzegłem czerwone kanaliki, którymi połączeni byli ludzie - kamienie. Najwyraźniej płynęło tędy życie. Kamienie przekazywały sobie informacje. Może także wspierali się nawzajem. Sękate, spękane kanały tłoczyły do moich przyjaciół płyn. Nie był to widok zbyt przyjemny. Tym bardziej że nade mną wisiał bar, który groził zawaleniem.
Wstałem i otrzepałem się.
- Żadna istota na naszej planecie nie wytrzyma takiej głodówki - pomyślałem. Mając oczywiście na myśli śmierć głodową umysłu.
oceny: bezbłędne / znakomite
oraz jego szeroka, skamieniała przy kufelku klientela -
to metafora tego, co odwieczne.
Co robi pośród niej żywy, czujący, niebylejaki Ktoś?