Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-24 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 634 |
Bladzi, rozczarowani, otępiali z powodu nieszczęść, jakie się na nich zwaliły, poszli przez miasto. Potrącani przez przechodniów nawet tego nie czuli. Panikowskij, który rozprostował ramiona już w czasie pierwszego niepowodzenia w banku, wciąż szedł z podniesioną głową. Bałaganow czochrał swoje czerwone kudły i z goryczą wzdychał. Bender szedł w tyle za nimi wpatrzony w chodnik pod nogami i machinalnie nucił:
Dobiega końca czas igraszek,
Więc strzelaj, żuaw, *) w serca nasze!
W takim oto stanie ducha dotarli do przydrożnej karczmy. W głębi jej podwórza pod wiatą żółciła się stara *Antylopa*, a na ganeczku siedział Koźlewicz, który, rozkosznie dmuchając na swój spodeczek, właśnie sobie popijał gorącą herbatkę**). Twarz miał czerwoną i przeszczęśliwą.
- Adam! - zawołał Wielki Kombinator, zatrzymując się przed szoferem. - Wszystko stracone, i nie mamy nic. Jesteśmy żebrakami, Adam! Jeśli pan nie poda nam pomocnej ręki, zginiemy!
Koźlewicz wstał. Komandor, biedny i poniżony, zdjął przed nim czapkę i tak stał z niepokrytą głową. Jasne, prawdziwie polskie oczy kierowcy zabłysły od łez. Zszedł ze schodków i po kolei objął całą trójkę antylopowców.
- Taxi jest wolne! - powiedział, łykając łzy żalu i współczucia. - Proszę wsiadać.
- Lecz może przyjdzie nam jechać daleko, bardzo daleko, - uprzedzał Ostap, - być może na sam kraj świata albo nawet jeszcze dalej. Proszę się zastanowić!
- Dokąd tylko chcecie! - odparł wierny Koźlewicz. - Taxi jest wolne!
Panikowskij płakał, kryjąc twarz piąstkami i szepcząc:
- Co to za serce! Słowo honoru! Co za serce!
ROZDZIAŁ 24. POGODA SPRZYJAŁA TEJ MIŁOŚCI
O wszystkim, co robił Wielki Kombinator po przeprowadzce do pokoju wynajmowanego w karczmie, Panikowskij wyrażał się bardzo niepochlebnie.
- Ten Bender zwariował! - mówił do Szury. - On nas całkiem zgubi!
Istotnie, zamiast postarać się maksymalnie jakoś rozciągnąć ostatnie ich 34 ruble, przeznaczając je wyłącznie na zakup jedzenia, Ostap tego samego dnia jeszcze wyruszył do kwiaciarni i tam kupił za 35 rubli wielki jak klomb bukiet żywych róż. Ten brakujący rubel wziął od Bałaganowa. Pomiędzy kwiatami umieścił liścik o treści *CZY SŁYSZY PANI, JAK BIJE MOJE WIELKIE SERCE?*, i to Szura otrzymał polecenie zaniesienia tego bukietu do rąk własnych Zosi Sinickiej.
- Co pan robisz? - rzekł Bałaganow, machnąwszy bukietem. - Na co taki szyk i elegancja?
- Tak trzeba, kochany Szuro, tak trzeba. Nic na to nie poradzisz! Ja mam wielkie serce. A poza tym co to za pieniądz - te kilka rubli nas nie zbawi. Ważna idea.
W ślad za tym Ostap rozsiadł się w *Antylopie* i poprosił Koźlewicza, żeby go zawiózł gdzieś za miasto.
- Muszę koniecznie pofilozofować gdzieś w samotności, pomyśleć o wszystkim, co się wydarzyło, i wysnuć jakieś odpowiednie prognozy na przyszłość.
1931
...............................................................................
*) żuawi - algierska lekka piechota, kolaborująca z Francuzami w czasach kolonialnych;
*) popijał /ze spodeczka/ gorącą herbatkę /najczęściej wprikusku/ - typowo rosyjski sposób picia gorącej herbatki /z kostką cukru trzymaną w zębach/ tak, by się tą herbatką prawdziwie delektować i przy okazji nie oparzyć
oceny: bezbłędne / znakomite
I co tu jest osią konstrukcji powieściowej?
Może to jednak NIE JEST powieść łotrzykowska? Może to... romans?
Albo powieść drogi? Wielki Kombinator wszak przestrzega, że być może przyjdzie im jechać daleko-daleko na kraj świata albo może nawet jeszcze dalej