Przejdź do komentarzyWyciszona ona
Tekst 117 z 133 ze zbioru: Oczko, misie, puszcza
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formawiersz / poemat
Data dodania2024-03-10
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń239


Od `więc` się zdania nie zaczyna,

wiec mogę po powyższym wstępie

powiedzieć: więc tu się zacinam,

nie puszczę pary wiecej z gęby.


Zacięcie panu chcę powiedzieć

(swoim milczeniem, oczywiście):

do powiedzenia nic już nie mam

i stawiam kropkę zamaszyście.


I nigdy panu już nie powiem,

że pan się zaciął (przy goleniu),

bo prawda goła zawsze milczy

wbrew ogólnemu nastawieniu.


I kłócić się nie będę z panem

o żadne prawdy i półkłamstwa.

Stężałam w ciszy, a pan mówi,

że `w końcu spokój`. A to draństwo!


I już bym chciała bardzo krzyczeć,

ale zacięłam się zacięcie...

Więc wzięłam kartkę i skrobnęłam,

że przez zacięcie ma dziś szczęście.


I że nie życzę sobie żadnych

minirozmówek, ani maxi,

i że na kartce tak dosolę,

że aż wyskoczy z miękkich kapci.


I że się więcej nie odezwę,

ale odezwę mu napiszę,

że skoro taki wygadany,

to ja mu wyszykuję ciszę.


Już ani słowa... -` Wiesz, Kowalska

kupiła buty, jak te twoje

i tak jej ładnie w tych obcasach...` -

i zamilkł. Słowem - w samą porę,

bo mój słowotok nie wytrzymał

i się zatrzymał na `Gadzina!!!`





_____________

* Sierpień 2016

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×