Przejdź do komentarzyPowrót do miasta cudów 32
Tekst 221 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-05-28
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń565

Wszystko wydawało się takie normalne. Zwyczajny dzień, kobieta za kierownicą na którą nie masz ochoty się wydrzeć, a nawet słońce, które nie pluska po niebie jak perkoz na widok kajaka, tylko normalnie sobie wschodzi, powoli spowijając świat promienistą aureolą.

- Józek jestem - Zagaiłem. Coś chciałem powiedzieć, cokolwiek, żeby coś zrobić z ciszą co zaległa.

- Nie wygląda pan aż tak poważnie. Józef to dobre imię dla, powiedzmy, premiera - Chyba zażartowała.

Realna ocena - Pomyślałem sobie że to nie może być tuzinkowa postać. Postanowiłem się trzymać na dystans, bo taka mądrala potrafi człowiekowi zawrócić w głowie. A po co mi kluski w nosie?

A jednak spróbowałem jeszcze raz - wyszczerzyć zęby. Nic to nie dało. Nawet nie zwróciła uwagi. Objawiła się we mnie jakowaś dezintegralność. Brak modułu, który łączy zdrowy rozsądek z beczką prochu, na której chcesz usiąść żeby zapalić papierosa, zakładając noga na nogę, z niejaką wytwornością.

Alkohola puszczała.

- Napie się pani ze mną kawy?

- Gdzie? Tu, pod `Anielą`?

- Jeśli nie tu, to może potem, w Cafe UFO?

- Boże broń - parsknęła. Wyciągnęła husteczkę i wysmarkała nos. A wcześniej zaśmiała się głośno i wypowiedziała słowa, które mnie zmroziły - Ale z pana amant. Próbował pan łapać muchy na ten lep?

- Pani - Przebudziłem się. - Muchy, to się łapie w ręce. Jak ma się ręce akurat wolne. Ale nie polecam nikomu łapać muchy, bo to jest bardzo niebezpieczne, szczególnie jeśli się myśli o teleportacji.


-

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×