Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2022-05-29 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 525 |
wspaniale
wszak nic nie boli we śnie
głębokim niczym studnia odbić
nie ma nic i nic nie potrzeba
tak być nie będąc
a przecież jakiś cierń
nie to tylko słowa
sączą się żółcią przemocą rozchylają oczy
te słowa palą
dokąd zdołasz podźwignąć swoje wodogłowie
standardowych rozmiarów lepko-płynny balast
gdy w czaszokształtnym sejfie udręczone trwaniem
oczy wypłyną w podróż intymnym oceanem?
ile zdoła pomieścić ten rozdęty sagan?
kubeł wtórnych odpadków zwierciadło wszechświata
kosmos w myśli zamknięty gdy myśli nie stanie
zgaśnie opuści czaszkę świat trwać będzie dalej
zbudził się
lecz to nie smak przedświtu
późne południe skwarzy w betonowym lesie
głowa jak kamień ciąży ku brukowi
pod powiekami piecze więziona jaskrawość
dość! niech przepadnie światło co ból niesie
on nic nie pamięta nie chce nic pamiętać
zwinąć się w kłębek głowa między kolanami
jak płód
tak długą drogę jeszcze ma przed sobą słońce
nim w nieskończoność wydłużą się cienie
powiało nareszcie zelżało pragnienie lotosu
wiatr zrywa się coś szepce
co ten dureń plecie?
dokąd zdołasz podźwignąć swą zakutą pałę?
ekstrakt bytu w konserwie puszkowany banał
choćby zamknięte szczelnie u kresu zostanie
próchniejące kościane puste opakowanie
jak długo jeszcze będziesz zanim cię sen zmoże
nieczuły na cierpienia zranionego świata
czy nie odczuwasz bólu czy w wątpiących flakach
samotnie bez przyjaciół podlewasz robaka?
powiało nareszcie zelżało pragnienie lotosu
wiatr mu przynosi wonie poważnych cyprysów
w kondukcie ustawionych wzdłuż alei wspomnień
niziutkie słońce płonie krwawą chryzantemą
tłumnie wyległy cienie zdążają na sabat
niby wciąż jeszcze żywe nie mogą zapomnieć
jakby tylko ranione cierpieniem którym hojnie
obdarował je w drogę na tę drugą stronę
ciasno oblekły wokół posłanie z lotosów
cóż że ciało wciąż ciepłe a serce uderza
cóż z tego kiedy w pustkę wypłynęły oczy
w zapadającym mroku w przedwieczornym chłodzie
chór zjaw powtarza mu epitafium
jak dla umarłego
kto zachowa w pamięci gdy skleroza trafi
najbliższą ci rodzinę bądź serdecznych wrogów?
twe ślady odciśnięte w umysłach wygasi
w bezczasie zawieszony jednak pędzisz w czasie
Żywioły pamięci i niepamięci.
Zjadacze lotosów znani byli Odyseuszowi.
Są również powszechni wśród nas.