Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2024-03-07 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 224 |
NIECHCIANI POTRZEBNI
Dwie rozmowy po raz kolejny utwierdziły mnie w przekonaniu, że nasz świat raźno zmierza ku przepaści albo co najmniej dramatycznego przełomu.
Dominik ( ur. 1996) jest/ był honorowym krwiodawcą. Bartek ( ur. 2001) jest – jeszcze – strażakiem ochotnikiem. Takich mam kolegów w pracy – z nimi naprawdę fajnie się pracuje. Prawda, że to fajnie? W sensie, że im się chce dać coś od siebie społecznościom, w których żyją. Ale robią to wbrew otaczającemu ich światu. Regulacje państwowe? Puste deklaracje, które niewiele znaczą w realnym świecie. Państwo nie pomaga, ale chciałoby, żeby tacy byli.
Bartek zapytał w kadrach: a co w razie, gdyby pojechał na akcję zamiast iść do pracy? Dostaje wtedy bezpłatny, usprawiedliwiony dzień wolny, z zakładu pracy przynosi zaświadczenie, że za ten dzień nie pobrał wynagrodzenia, a wówczas od gminy dostanie godzinowy ekwiwalent za uczestnictwo w akcji strażackiej.
Dominik dostaje natarczywe esesmany od Stacji Krwiodawstwa, że minęły już 3 miesiące i może przyjść i oddać krew. Dostanie za to dwa płatne dni wolne.
Bartek wybiera pracę, a nie akcję strażacką. Dominik przestał na razie oddawać krew i przychodzi do pracy. BO GDYBY DOKONYWALI INNYCH WYBORÓW TRAFILIBY TAM, GDZIE INNI PRACOWNICY NADUŻYWAJĄCY ZWOLNIEŃ LEKARSKICH – BYLIBY W JEDNYM ZBIORZE Z LESERAMI, KOMBINATORAMI. Pierwsi do zwolnienia w razie redukcji zatrudnienia. Mimo, że wystają z tłumu in plus i, moim zdaniem, należy im się szacunek i wsparcie. Bo czasem nie ma ich w pracy. Pracodawcy nie chcą takich pracowników u siebie. A z drugiej strony rosną wobec nich oczekiwania. Strażacy ochotnicy, aby nimi być, przechodzą dziś tak restrykcyjne badania lekarskie, że na pewno do tej grupy nie dostaną się mający dużo czasu renciści i każdy chętny. A ze względu na postęp w naukach medycznych równie wnikliwie bada się, i selekcjonuje, potencjalnych krwiodawców, w związku z tym ich pula też się kurczy. Że sito selekcji do obu grup jest coraz gęstsze. A pracodawcy dokładają swoje do ograniczenia tego rodzaju aktywności.
Przed nami lato i, jak co roku, usłyszymy w mediach apele: w stacjach krwiodawstwa brakuje krwi! No i przecież państwo zagwarantowało im dwa płatne dni wolne, pakiet czekolad i darmowe przejazdy tam i z powrotem, a niektóre samorządy – jak kielecki – dodały też coś od siebie.
A pracodawcy nie chcą u siebie takich jak oni. Bo czasem nie ma ich w pracy. Ale kiedy zamykamy już ten etap dnia, w którym poświęcamy się zarabianiu i coś nam się przydarzy, to spodziewamy się, że ktoś nam pomoże. I tu akurat pracodawca myśli tak jak pracownik. Zapalą się sadze w kominie albo wyjebę się na quadzie i połamę kulasy, to przyjedzie straż, a na SOR –ze dostanę krew. Naprawdę?