Tekst 4 z 4 ze zbioru: Dzielnica cudów
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2024-04-25 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 128 |
Wpadli na siebie przypadkiembłądząc po własnych orbitachwśród tumanów kurzucodziennego fałszuStanął w drzwiach otwartychniespodziewanie jak śnieg w kwietniuona tymczasem opuszczałablaszane pudło własnych myśli i marzeńOwinął się w szal słonecznych promieniwszedł pewnym krokiem w oparach dystynkcjii zamarł w sekundę a może i dwieserce zwolniłoognik w źrenicy spłonąłTo jak sen spotkanieusta mu zakryłoniewidzialna rękąrumieniem zapłonąłna szlachetnych licachlecz na moment tylko...Ona z koleiporażona światłemwzrok odwróciłajakby ze wstyduChoć o zgrozo,jedyne czego chciałato skrzyżować spojrzeniai wymienić uśmiechJednakże wiedząc, co damienie przystoipo pierwszym porażeniuoczy swe spuściłaKrokiem powolnymstanowczym i pewnymruszyła...W sercu bardzo chciałausłyszeć głos jego,co by ją zatrzymałdo rozmowy zachęciłOn wszakżeugasiwszy ogieńwnętrze trawiącyusta już miał otworzyćdźwięk jakiś wydobyćWyśnioną swą zatrzymaćpragnął ponad wszystkolecz gdy gest zrobił......ta znikła...Zostawiając po sobiewoń perfum,ciekawość,niespełnienie,czar oczu,kilka ruchów powietrzaI tak mijają się,błądzącSzukają wzajemścieżek przeznaczeniaprzed snem wznoszą modłydo nieznanych bogówby wreszcie skrzyżowaćswe dusze przypadkiemi uciec...przed sobąA czas się uśmiechaPrzeznaczenie milczyTylko miłość na troniespokojnie w koroniepatrzy łagodnieBo zna.Nieodgadnione.