Autor | |
Gatunek | romans |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-01-23 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2627 |
Wiedziałam, że nic to nie da. Moje uwagi jeszcze bardziej ją zbuntują przeciwko mnie. Ona jest nieświadoma klęsk, które może ponieść w wyniku każdej walki. Jest nieśmiała i egzaltowana, i zbyt mocno przejawia pociąg do kulturyantycznej.Wyrzeźbiony mężczyzna nie zastąpi jej uczuć.Nic by nie zmieniła w swoim życiu, gdyby od tej epoki nie uciekła, tak samo jak od prostych rodziców, którzy ją wspierali na co dzień. Poszukując ich namiastki, lepiej by postąpiła chowając się w jakiejś grocie przed nimi na jakiś odległy czas ,w którym dostrzeże swoje błędy i osiągnie własciwą dojrzałość.
-Weroniko, opowiedz, jak wygląda ten nowy chłopak? -Lukrecja była ciekawa jego opisu.
-Jest wysokim blondynem, ma kręcone włosy i jest dobrze zbudowany.
-To przykład antycznego Apollina--nie byłam w stanie wydusić słowa. Już ją widziałam, jako dziewczynę naiwnie wpatrzoną w niego jak w posąg, ale milczałam, kiedy ona nie przerywała swojej opowieści-On jest piekny! Gdybyś go tylko widziała Lukrecjo.
-To co Weroniko?! Jak myślisz?- zapytałam, nie ukrywając zniechęcenia I niepokoju-Czy również wpadłabym w niemy zachwyt?
-Tak samo byś go określiła.
-Weroniko, nie przesadzaj!Proszę cię, nie mam sił dziś roztrząsać kto zasługuje na to miano, którym ty go określasz. Ponadto nie jestem kreślarką.A czym się zajmuje ten Cezary? Pochwal się chociaż-uniosłam swoje brwi dosyć ostentacyjnie.-Albo powiem ci o czym myślę. To ty powinnaś zobaczyć zachwyt w jego oczach.Weronika niczego nie rozumiała, a ja postanowiłam jednak milczeć.
-Własciwie to studiuje ,ale coś mu nie wyszło, więc rozpoczął nowe studia-Weronika kłamała jak z nut.
-Ten chłopak z tego co mówił Apolinary rzucił uczelnię.
-Taaak? Nic nie wiem, naprawdę!- zaczynała go bronić, a to już świadczyło o niej dobrze,a może jednak źle? Sama w tej chwili nie wiedziałam czy ta głopota to wynik jej naiwności i czy przyniesie jej łzy.
-Weroniko, gdybyś była w sądzie, to pod groźbą kary powiedziałabyś to samo?- zapytałam.
-Nie chcę o tym rozmawiać-ucięła temat.
-Jak to nie chcesz? Cały czas opowiadasz o nim, jaki to jest fascynujacy, a teraz uciekasz przed czymś.
-Jest piekny i na tym koniec, na pewno skończy jakieś studia. Kiedyś, A co ciebie to obchodzi Lukrecjo? Robiło się niebezpiecznie, Weronice trzęsła się broda, kiedy tylko zaczynała uważać, że ktoś ją krzywdzi. Tylko,że to nie ja ją krzywdziłam, wprost przeciwnie,jej miłość była destrukcyjna.
-Dobrze, nic mnie to nie obchodzi, ale oświadczam ci- nie przychodź do mnie, kiedy cię zostawi! I kiedy zaczniesz przez niego płakać, ze względu na brak porozumienia.
-Tak myślisz? Że jest głuuuupi? To chcesz powiedzieć! -uniosła się tak, że o mało jej sopran nie rozerwał mi uszu.Na moment mnie zatkało. Nie widziałam od czego zacząć.
-Weroniko uciekłaś ze wsi, pamietasz?
-Tak-Weronika miała smutną minę łaszącej się kotki.
-Dlaczego? Pamietasz, czy masz może amnezję?- byłam nieugięta.
-Dlatego, że nie mogłam się tam realizować! Na litość boską Lukrecjo nie oceniaj mnie. Jesteś moją przyjaciółką.
-Ale nie fałszywą! Na tym polega prawdziwa przyjaźń! Będzie za późno, kiedy wystarczająco schrzanisz sobie życie, a na to póki żyję nie pozwolę.Zapytam prosto z mostu,co prawda na nim nie stojąc.Co cię w nim fascynuje?
-Uroda.
-A intelekt? Macie w ogóle o czym rozmawiać, czy chcesz się zabawić na tyle skutecznie aby przechodzić poźniej drogę przez mękę?
-Nie zabronisz mi zabaw Lukrecjo.
:-)))